poniedziałek, 21 lipca 2014

Historia Julka,czyli jak Tofik uratował życie kotu

 Więc tak. Pewnego ciepłego dnia, Tofik był na dworze, pod wieczór okazało się, że zniknął. Jest on oczkiem w głowie rodziny i wszyscy go kochają, więc zaczęły się poszukiwania. Nie było u nas jeszcze Piano. Ja i Zuzia jeździłyśmy rowerami, pytając ludzi czy nie widzieli psa. Mama i tata chodzili i wołali, po sąsiadach, po podwórku, po lesie i okolicach. Miałam wrażenie, że przeszliśmy cały Bliżyn .Robiło się coraz ciemniej a Tofika nie było widać. Jak go tata znalazł, okazało się, że nie mógł szczekać jak go wołaliśmy, bo miał kota w pysku, leżał, za płotem. My mieszkamy obok takiego "lumpa" Mariana, który ma śmietnik na podwórku, za stodołą: butelki, papiery... etc. Toffik usłyszał małego piszczącego kotka. i wykopał tunel o mniej więcej głębokości z 30 cm pod płotem. Przeszedł i złapał kota w pysk, leżał i czekał aż ktoś go znajdzie. Chciał go uratować. Jak tata znalazł go z tym małym kotkiem, my wszyscy byliśmy już w drodze do domu wracając z poszukiwań.. gdy zobaczyła mama, takiego wycieńczonego kotka zdecydowała, że go przygarniemy, chociaż piętro niżej babcia ma już jednego kota. On już ledwo żył. Nie miał siły chodzić. Więc został u nas w domu na noc, a drugiego dnia dostał od weterynarza 4 zastrzyki. Jego cała kuracja trwała tydzień, codziennie parzyłam rumianek i przemywałam mu oczy, kropiłam, dawałam witaminy, antybiotyki, okłady etc.. .. Otrzymał imię Julek, bo.. bo tak. Martyna, moja siostra tak wymyśliła. Został się Julek i jest z nami już szczęśliwy. Na początku Gniewko (jego starszy kolega) był strasznie obrażony na nas, że wzięliśmy nowego kota, warczał, nie jadł, nie wchodził do pokoju. Strajkował wręcz. Teraz są najlepszymi przyjaciółmi. Widziałam zresztą jak śpią razem. Zachowują się jak Kocica i jej dziecko . I oto macie w skrócie przedstawioną historię małego białego dachowca z czarnymi plamkami na uszach. Dziwiło nas to, że Toffik, jak się okazało ma taki ludzki odruch, inne koty, nie ważne jakie, młodsze, starsze po całym podwórku ściga, a dla tego małego kotecka, ryzykował, życie, dobrze wiedział, że Pan Marian ma za płotem ogromnego psa, z wielkości i charakteru przypominającego Rotweiller'a. Mimo to, przekopał się, znalazł kota i czekał, czekał na cud... niestety, mam tylko 1 jego zdjęcie, gdyż właśnie włóczy się gdzieś po lesie ;)  ale obiecuję, że kiedyś jeszcze zobaczycie Julka :) 


3 komentarze:

  1. Świetna historia. Julek prześliczny a Tofik mega odważny :)

    http://martusiadlawszystkich.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mały, wielki bohater :) http://przyszopceuszatych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://przyszopceuszatych.blogspot.com/ - rozstrzygnięcie konkursu, w którym brałaś udział (pewne komplikacje) :D

      Usuń